Polski transport międzynarodowy i krajowy od kilku lat znajduje w fazie, którą możemy nazwać ewolucją.
Ta prężna gałąź gospodarki przechodzi obecnie z fazy nieograniczonego przepisami wzrostu w fazę przystosowania do unijnego prawodawstwa.
Sytuacja ta jest często problemem dla mniejszych przewoźników oferujących transport drobnicowy,
którzy, jak sami uważają, nie mają czasu i środków na zapoznanie się z nowymi uregulowaniami.
Rzadkością są przedsiębiorstwa transportowe, które zapoznają się z treściami ustaw transportowych w ich oryginalnym brzmieniu.
Wynikiem tego jest łamanie przepisów na ogromną skalę. Świadome i nieświadome.
Największe nasilenie takich zjawisk obserwujemy w przewozie ładunków na krótkich trasach w transporcie krajowym.
Najczęściej są to braki w dokumentacji przewozowej wymaganej ustawą o transporcie drogowym oraz niedostosowanie się do prawa o ruchu drogowym.
W tym momencie konsekwencje są „niegroźne” dla przedsiębiorcy. Grozi mu kara od 20zł do 500zł.
Dopiero drastyczne naruszenie przepisów Ustawy o transporcie drogowym zmusza niekiedy właścicieli
firm transportowych do zakończenia działalności gospodarczej, gdyż zgodnie z ustawą o transporcie drogowym w czasie jednej kontroli drogowej, na przedsiębiorstwo wykonujące przewóz można nałożyć karę w wysokości nawet do 15 tysięcy złotych, a przy kontroli w siedzibie firmy aż do 30 tysięcy zł.
Pamiętać należy, że na wiosnę tego roku, sejm planuję nowelizację ustawy o ruchu drogowym.
Ma ona na celu zapoczątkowanie polityki – zero tolerancji i precyzyjne uregulowanie kwestii transportu i spedycji w Polsce.
Obecna sytuacja, która już teraz spotyka się z wieloma protestami środowiska spedytorów, ma się zatem jeszcze bardziej skomplikować.
Nie oceniamy czy tak rygorystyczne regulacje rynku transportu drogowego przyniosą korzystne efekty.
Pozostaje nam wierzyć, że branża zareaguje pozytywnie i przystosuje się do zmian w ustawie o transporcie i spedycji.





































