Felga – krótkie i na pozór niewiele znaczące słowo, ale czy na pewno? Teoretyczne założenia mówią, iż tytułowa, w znakomitej większości wykonana z aluminium rzecz, to po prostu element niemal każdego, fabrycznie produkowanego samochodu – coś jak układ wydechowy czy chroniące pasażerów poduszki powietrzne, jednak w świecie pieniędzy nie każdy pojazd z przebiegiem zaledwie kilku kilometrów jest wyposażany w tzw. „alusy”. Podobnie jest zresztą ze znaczeniem ów kawałka stopu w naszej obecnej codzienności…
![]() |
![]() |
Jeszcze 30 – 40 lat temu posiadanie felgi w zakupionym za ciężko zarobione pieniądze samochodzie, uchodziło raczej za dobro luksusowe, a już posiadanie aluminiowego i na dodatek polakierowanego np. na czarno „koła”, było przejawem rozrzutności „sponsorowanej” przez ówczesne władze. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że autor niniejszego artykułu rozmija się jednak z prawdą, ale dzisiaj – bazując na technologii, którą prawdopodobnie opracowywało NASA – nawet kolor felgi robi wielką różnicę. Oczywiście paleta barw może być nieskończenie szeroka – od bieli Grenlandii zaczynając, na granatowej głębi ogrodowego oczka wodnego kończąc. Niegdyś wystarczyła drobna ilość chromu, a samochód był uznawany za nieprzyzwoicie drogi i nabyty drogą handlu wymiennego, ale w XXI wieku zdążyło już coś pęknąć. Dzisiaj felgi mogą być nie tylko chromowane, ale również matowe (lub oklejone folią tworzącą taki efekt), złote, dwukolorowe czy też pokryte metalizowanym lakierem, ale to dopiero wierzchołek różnorakich kombinacji słusznie zawierających się w słowie „personalizacja”…
![]() |
![]() |
| Zdjęcia pochodzą ze sklepu ladnefelgi.pl | |
Jednym z głównych mierników domowego budżetu (ale nie tylko) jest oczywiście rozmiar felgi i wierząc obiegowej opinii – poniżej 16 cali samochód przestaje wyglądać dobrze. Optimum (czyli stan, w którym nie narażamy się na złośliwe docinki zazdrosnego sąsiada, ale też cieszymy się względnym komfortem) to 17 i 18 cali – wszystko powyżej jest albo podyktowane wyjątkowym charakterem pojazdu, jego rozmiarem i marketingowymi założeniami. Istnieje również trzecia opcja – bycie członkiem dość specyficznej grupy społecznej, dla której szprychy, pneumatyczne zawieszenie i generalnie parcie na rozmiar to chleb powszedni. Skrajnym i – można by powiedzieć – modnym do pewnego czasu pomysłem było również montowanie tzw. spinerów na felgi czyli obracających się „krążków” o różnych kształtach, które w błogim przekonaniu części społeczeństwa miały dodawać zabawnie brzmiącego „lansu” (w Stanach Zjednoczonych takie rozwiązanie jest zapewne praktykowane do dnia dzisiejszego).
Jaka jest więc zależność pomiędzy na pozór zwykłym elementem czyniącym samochód bardziej atrakcyjnym a trudnym skądinąd funkcjonowaniem w społeczeństwie? Teoretycznie żadna, bowiem aluminiowa felga o klasycznym wzorze potrafi czasami zwojować znacznie więcej aniżeli skomplikowany odpowiednik „oblany” złotem (za przykład niech posłuży chociażby charakterystyczny „talerz” Volkswagena Beetle’a) – wieloletni sukces lub chwila tzw. szpanu są bowiem uwarunkowane zawartością ludzkich myśli i tego, jak potencjalny klient je spożytkuje…











































